Strona:Ginewra (Tennyson) 006.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

On z białokonnym Saksonem się znosi,
Z pogańską dziczą, Hengista plemieniem;
On między stołu krągłego rycerzy
Sieje niezgodę i zatargi szerzy,
Chytre swe cele bodząc jak ostrogą,
Do Lancelota nienawiścią srogą.
Raz się zdarzyło, że w pierwszy dzień maja,
Gdy dwór zielono cały się przystraja,
Z zielonym nawet piórem u kołpaków,
I już z przechadzki wracano zwyczajnej,
Na ogrodowy parkan wlazł czemprędzej
Modred w zieleni, myśląc, czy śród krzaków
Nie wyszpieguje jakiej schadzki tajnej.
Wtedy królowę obaczył pomiędzy
Dobrą Enidą, a chytrą Wiwieną,
Więcej nie widział nic, a drogą ceną
Spłacił ciekawość, bo właśnie przez chłodnik
Lancelot wtedy szedł, i jak ogrodnik
Z kapust zielone zmiata gąsienice,
Tak on za piętę z parkanu go zwleka,
I jak robaka rzucił w proch, na chodnik.
Lecz gdy książęcia w nim poznaje lice,
Czcząc w nim królewską krew, choć nie człowieka,
Przeprasza grzecznie, szczerze, bez szyderstwa,
Bo w Arturowym zakonie rycerstwa