Strona:Ginewra (Tennyson) 027.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdyby znów zasiadł, gdzie sala ponura
A wzrok swych wszystkich wiernych nie obaczy,
Powieść nie zabrzmi zacnych czynów echem,
Jak w onych złotych dniach przed twoim grzechem!
Bo gdyby który z nas, rzeszy rozbitków,
Mówił o serca czystości i cnocie,
Wzrok ciebie szukałby śród tych przybytków,
Po pustych salach w Usku lub Kamlocie.
Twój cień się będzie ślizgał po komnatach
Draźniąc mnie ciągle, w długich wiewnych szatach,
Jak duch po schodów stąpający głazie
Bo nie myśl, chociaż ty nie kochasz męża,
Żem wszelką miłość zgasił w twej obrazie,
Inaczej we mnie się uczucie stęża!
Jednak tu musisz zostać z twą niesławą.
Najgorzej kazi ten społeczne prawo,
Który dla siebie, albo dzieciom gwoli,
Lub że imienia zakał zbyt go boli,
Niewiernej żonie, choć świadom jej sromu,
Dach swój zostawia, i rząd swego domu.
Z przyczyny jego słabości nikczemnej
Ona przed światem za czystą uchodzi,
I w tłum się wciska, jak zaród tajemny
Nowej choroby, i zarazę rodzi.
Wszeteczne blaski swoich oczu sieje,