Strona:Gustaw Daniłowski - Dwa głosy.djvu/362

Ta strona została uwierzytelniona.
352
GUSTAW DANIŁOWSKI

rzekę!? — odparł drwiąco zawiadowca — to również praktyczna rada!
Zrobiło się znowu cicho. Twarze przybrały wyraz bezradnego przygnębienia, a oczy błagalnie zwróciły się w stronę naczelnika.
Ten milczał; miał twarz popielatą wykrzywione usta. W końcu przeciągnął parę razy dłonią po czole i jęknął tonem pełnym rezygnacyi:
— Żadnej tu rady niema! Chodźcie, panowie: trzeba powiedzieć im wszystko.
Co rzekłszy, zabrał drżącymi palcami depeszę i szedł zgarbiony, ciężkim krokiem, a za nim wlokło się całe biuro długim szeregiem.
To nagłe zjawienie się tych