konać zgromadzonych, że jest w tej chwili nie do przebłagania. Goście odczuli dyspozycyę umysłu osoby wysoko położonej, a że nie tylko nie mogli, ale nawet nie chcieli stawać jej oporem, przeto anioł znalazł się nagle odosobniony, sam jeden i pozostawiony sobie zupełnie. Szybko zrobiwszy przegląd wszystkich twarzy obojętnych, odwróconych całkowicie od jego osoby, lub odwróconych w połowie, złożył swoje skrzypce na uboczu i wbrew woli i wiedzy poszedł za magnetycznym pociągiem oczu pani Jehoram, które go przyzywały w ustronny zakątek salonu.
— Niecierpliwie czekałam tej chwili — mówiła starzejąca się piękność, aby upewnić pana wiele rozkoszy dała mi niebiańska prawdziwie muzyka pana.
— Uszczęśliwia mnie to, że znalazła ona uznanie pani — odpowiedział anioł, który na tak krótką edukacyę salonową, robił, jak widzimy, szybkie bardzo postępy.
— Uznanie... — to nie jest wyraz właściwy. Byłam wzruszona... głęboko wzruszona. Oni, ci wszyscy — dodała, robiąc oczyma ruch obiegający twarze całego zgromadzenia — oni wszyscy nie zrozumieli tej muzyki wcale. Co do mnie, ucieszyłam się szczerze tem, że pan nie chciałeś grać z tym zarozumialcem.
Strona:H. G. Wells - Gość z zaświatów.djvu/189
Ta strona została uwierzytelniona.
— 187 —
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/92/H._G._Wells_-_Go%C5%9B%C4%87_z_za%C5%9Bwiat%C3%B3w.djvu/page189-1024px-H._G._Wells_-_Go%C5%9B%C4%87_z_za%C5%9Bwiat%C3%B3w.djvu.jpg)