Strona:Hektor Malot - Bez rodziny.pdf/26

Ta strona została uwierzytelniona.
—   20   —

Żoliś podniósł łapkę do pyszczka i przesłał nam wszystkim całusa.
— A teraz, — mówił dalej Witalis, wskazując ręką na białego pudla, — niech synjor Kapi przedstawi siebie i swych przyjaciół towarzystwu.
Wtedy Kapi podniósł się żwawo, stanął na dwóch tylnych łapkach, a przedniemi złożył tak niski ukłon swemu panu, że kaszkietem policyjnym, jaki zdjął z łebka, dotknął się podłogi.
Wykonawszy ukłon, zwrócił się do swych towarzyszy i dał im łapką znak, by się przybliżyli.
Oba pieski wstały natychmiast i wziąwszy się za łapki, uczyniły sześć kroków naprzód, potem trzy kroki w tył i z wielką powagą ukłoniły się towarzystwu.
— Piesek, którego nazywam Kapi, — objaśnił Witalis, — jako najinteligentniejszy ma pod komendą swych dwóch towarzyszy, czarnego Zerbino o lśniącej szerści i tę małą, skromną Psinkę o łagodnym wyglądzie. Z temi to znakomitemi aktorami chodzę po świecie, zarabiając sobie na życie. — Kapi, pójdź tu, mój przyjacielu i zechciej powiedzieć uprzejmie temu chłopcu, który ci się z takiem natężeniem przygląda, która godzina teraz.
Kapi zbliżył się do swego pana, odsunął na bok torbę skórzaną i łapką dobył z kieszeni kamizelki srebrny zegarek, przyjrzał mu się dokładnie i zaszczekał głośno dwukrotnie, poczem jeszcze trzy razy z rzędu z cicha zaskomlał.
Rzeczywiście były trzy kwadranse na trzecią.
— Dobrze spisałeś się Kapi, dziękuję ci, — rzekł Witalis, — a teraz poproś synjorę Psinkę, aby nam zatańczyła cokolwiek na linie.
Kapi dobył kawał sznurka z kieszeni kamizelki swego pana i dał znak Zerbinowi, który stanął mu naprzeciw i pochwycił łapkami drugi koniec sznurka, puszczając go w ruch. Wtedy Psinka zaczęła tańczyć, podskakując lekko, wpatrzona w swego mistrza.