Strona:Helena Mniszek-Ordynat Michorowski.pdf/129

Ta strona została uwierzytelniona.

miczne w Taborze. Bywał na różnych próbach w stacjach doświadczalnych.
Ordynat otrzymywał od niego listy, zawierające moc projektów. Listy, tchnące zapałem młodzieńczym. Przemawiała w nich dusza, obudzona już do życia i czynu, rwiąca się naprzód, żądna działania. Dawna rozterka wewnętrzna, przeistoczyła się w pewne zamiłowanie do walki z losem. Smutek, żal — pierzchły, zabite wrodzoną, lecz śpiącą dawniej, energją. Skłonność do marzeń została niezmienną, jednak zbyt szeroki rozrost jej hamował pozytywizm, nabyty wśród ludzi. Bodzio był idealistą, lecz trzeźwość miał zawsze w pogotowiu. Używał jej w warunkach wyłącznych. Szeroka i hojna jego natura szarpała się jeszcze gwałtownie w ciasnym zakresie swego lotu. Pomimo to Bohdan umiał się ścieśnić, bodaj okrwawiając połamane skrzydła. Znalazł w swej duszy pęta na nią właśnie i używał ich czasem bezwzględnie.
Dojrzewał duchowo i umysłowo.
Cenił ordynata nadewszystko, idąc jego śladem. Waldemar był czynnikiem i twórcą jego odrodzenia. Ale sytuacja matki, przykra z powodu zrujnowanego prawie przez Wiktora Czerczyna, stała się dla Bohdana równie silną pobudką, jak i pędem ambicji. Zawziętość ogarnęła nim, wielkie pragnienie osiągnięcia pracy owocnej, która postawiłaby go na nieprzewidzianych, lecz trwałych podstawach bytu.
Tak przeszło pół roku.
Księżna Podhorecka po ciężkiej chorobie wyzdrowiała, lecz nie powróciła do kraju. Lucia pozostała przy niej z własnej chęci. Obie mieszkały w Szwajcarji.
Hrabina Trestkowa, która odwiedziła księżnę, mówiła potem Waldemarowi, że Lucia jest stworzoną na pielęgniarkę chorych, że księżna bardzo wiele zawdzięcza jej troskliwości i że pokochała ją, jak rodzoną wnuczkę.
Zapytana przez pana Macieja, czy Lucia prędko powróci do Słodkowic, pani Rita odrzekła, patrząc nieznacznie na Waldemara:
— Obecnie o tem nie myśli; jest jednak niewyraźna. Tęskni widocznie, ale.. mówi, że jest tu zbyteczna.
Pan Maciej westchnął.
— Przeciwnie! Jest tu niezbędną!
— Gdyby o tem wiedziała, może zmieniłaby zdanie?... — rzekła Rita bez przekonania.