Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/21

Ta strona została przepisana.

byli. Siłę i wolę dała im Atene, że pragnienia krwi wrzącej trzymali na wodzy. W potędze swych uczuć byli bez skazy. On ich oczerniał, kalał i znieważał. Sam będąc płazem w porównaniu z nimi, zwierzęce jeno uznając popędy, brudził ich miłość, zniesławiał imiona, błotem kłamstw ziemskich obryzgiwał dusze, kaził potwarzą to, co godne niebian. Za to potępion.
PLUTON.
Jaką cierpi karę?
RADAMANTOS (jak wyżej).
Wyrzuty sumienia toczą jego duszę, jak robactwo zjadliwe. Słyszy potworne na siebie obelgi, godzące w to, co najbardziej kochał. Tych, których zniesławiał, widzi otoczonych czcią i uznaniem. Świadomość swej winy, jako gad okrutny, owija i dławi mu gardziel niegodziwą. Tak już pozostanie.
PLUTON (wzdryga się).
Zaprawdę, kara to okropna. Kim on był na ziemi?
RADAMANTOS.
Człowiekiem bogatym, pysznym i szczęśliwym, zaufanym w sobie, pochodzeniem z Krety.
HEFAJSTOS.
Kreteńczyk?... I tyś go tak surowo osądził, Minosie?!