Strona:Helena Mniszek - Pluton i Persefona.djvu/31

Ta strona została przepisana.

MINOS (surowo).
Gdyż były zuchwałe.
MEDUZA.
One przyszły w sprawie, która mnie się tyczy. Skradziono im oko i ząb jedyny. Nie Kerberos pożarł; to jest rzecz groźniejsza, to wyrok na mnie. Żądamy, Panie, abyś je uwolnił od niezasłużonej kary, abyś...
PLUTON (wściekle).
Żą-da-cie?!...
(Nagle z wybuchem).
Na twarze, potwory, płazem przede mną! Co to za bunty! Za temi, które ja karzę, wy się wstawiacie? Jakiś nieład wkradł się!

(Uderza posochem z ostrym dźwiękiem).

Na twarze, Gorgony!

(Gorgony cofają się i dziwnie kurczą. Żmije na głowie Meduzy zaczynają syczeć; ona sama wściekła, lecz pokorna).

MEDUZA.
I ja, duchodzierżco, ze skargą przychodzę w tej samej, co i Graje, sprawie.
PLUTON (niecierpliwie).
Rozsądź tam, Minosie.
MEDUZA (z okrzykiem).
Nie, ja do ciebie, króla podziemi, wysłuchaj... wysłuchaj!...