Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/162

Ta strona została przepisana.

niemal sam jeden ze współczesnych mógł na własny użytek myśleć prawidłowo“ (tamże, str. 73-74).
W „Końcu Cranmera“ dokonał się także po raz pierwszy u Malewskiej przełom w technice stylistyczna-narracyjnej. Zniknęła po Kraszewskim odziedziczona konwencja narratora, eksplikującego prostaczkom zdarzenia historii. Od „Żelaznej korony“ po „Przemija postać świata“ konwencja ta panuje wszechwładnie, chociaż w tej ostatniej powieści mniej jest historycznej stylizacji, a więcej psychologicznego autentyzmu mowy pozornie zależnej. W „Żelaznej koronie“ nauczyciel szkółki ludowej opowiada historię powszechną: „Nie był to czas na zaczepki: rozwiały się nadzieje, które wzbudziło w Niemczech spustoszenie Rzymu, cesarz musiał wyruszyć na sejm Rzeszy wprost z Bolonii, jeszcze z papieskim namaszczeniem na czole — i z mieczem zdolnym poprzeć wyrok wormacki sprzed lat. Dziwne znaki na niebie i ziemi zwiastowały straszliwe wypadki, a Luter tłumaczył księgę Daniela o skończeniu świata“ („Żelazna korona“ 1954, str. 139). Po czymś takim technika narracyjna w „Końcu Cranmera“ jest rewelacją. Narrator-komentator wtargnął tu w system kategorii myślowych szesnastowiecznego człowieka, wystarczających do precyzyjnego opowiadania o tym, co się temu człowiekowi przydarzyło. Żadna pseudohistoryczna stylizacja językowa nie jest tu potrzebna. Gdy się posiadło ciało i duszę języka, można odrzucić jego historyczny kostium.
Dopiero jednak koncepcja narracyjna „Opowieści o siedmiu mędrcach“ jest majstersztykiem literackiego wyrafinowania. Między bakalarstwem narracyjnym „Żelaznej korony“ a finezją „Opowieści o siedmiu mędrcach“ istnieje przepaść wprost niewiarygodna. Tu narratorem jest grecki poeta-filozof, jakiś domnie-