Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/63

Ta strona została skorygowana.

Na śmierć zbici, źli, jak licho,
Jak zmoczone pudle nocą —
Dowlekliśmy się z powrotem
Do domostwa czarownicy.
Przed płonącym jasno ogniem,
Przed kominem, wiédźma siedzi
I grubego mopsa czesze.
Spędziła go, gdyśmy weszli,
Aby się zatrudnić nami.
Przyrządziła mi posłanie.
Zdjęła ze mnie espardille,
Niewygodny ten strój nogi,
Potém jęła mnie rozbiérać.
Lecz gdy spodnie ściągać przyszło,
Myślałem, że z skórą zlézą,
Tak je dészcz przylepił wiernie.
Szlafrok! Szlafrok! Dam trzydziestu
Sześciu królów za ten szlafrok! —
Wołam, a z koszuli na mnie
Para idzie jakby z garnka.
Zębem w ząb szczękając, drżący,
Stałem chwilę przed kominem,
Potém jakby oczadzony,
Nieopodal padłem w siano.
Alem nie mógł zasnąć; oczy
Same mi się obracały
Do ogniska, kędy wiédźma,
Rozebrawszy syna swego,
Piastowała go na łonie.
Z boku służył mops otyły
I w jednéj z swych przednich łapek
Nader zręcznie garnczek trzymał.