Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/94

Ta strona została przepisana.

Jedna z nich mówiła:
— Otocz mnie twemi ramionami, a usta twoje do moich ust przyciśnij; chciałabym się rozgrzać twém tchnieniem.
— Gdy ciebie mam przed oczyma — brzmiała odpowiedź nieszczęśliwego, — cała moja niedola pierzchać się zdaje. Nędza, głód, zimno znikają, chwilowo.
I upojeni szczęściem tém, iż ciężkie chwile mogli znosić we dwoje, śmieli się dużo, płakali jeszcze więcéj, całowali się i wzdychali, żartowali nawet i śpiéwali niekiedy, aż wreszcie zamilkli oboje.
Zrana przyszedł komisarz, a z nim dzielny lekarz, który stwierdził urzędownie śmierć dwu zesztywniałych już trupów.
— Ostry mróz — tłumaczył doktor, — połączony z brakiem wszelkiego pożywienia, stał się powodem zgonu obojga, a przynajmniéj przyśpieszył go w gwałtowny sposób.
Bo też z nastaniem zimy należało — według jego zdania — ubierać się w ciepłe wełniane suknie i jeść posilne i zdrowe potrawy.”
Wiktor Hugo wyrzekł w Nędznikach słynne słowa: „Oh, la faim, c’est le crime public!” Jest-to krzyk sumienia ludzkiego przeciw okrutnéj niesprawiedliwości świata. A jednak, jakże słowa te wydają się blademi i bezsilnemi, w porównaniu z zimną ironią, zawartą w wierszu Heinego! Tenże sam wszakże Heine, ujrzawszy, iż idea powyższa podjętą została przez niezręcznych filistrów polityki i socjalizmu, stracił cierpliwość i, niezdolny oprzéć się pokusie, nakréślił karykaturę Jerzego Herwegha, szydząc równocześnie z sympatycznego i szlachetnego Hoffmana von Fallersleben. Tenże sam Heine wreszcie, opowiadający, iż całował i czcił jak relikwię, kajdany, zdjęte z rąk krawca, Jana Bockhold, znalazłszy się wobec krawca również, Wirtlinga, i widząc, że ów naczelny przewodnik komunistów niemieckich traktuje go jak równego sobie, że mu opowiada z całą swobodą szczegóły zamknięcia swego i uwięzienia, — tenże sam Heine, powtarzam, nie umiał powstrzymać wylewu żółci. Jakaż tego przyczyna? Oto najmniejszy cień pospolitości drażnił go, oburzał, najlżejszy rys filisterstwa przyprawiał o utratę panowania nad sobą.
Politycy niemieccy, którzy — według słów Schmidt’a — zrobili z Heinego sztandar opozycyjnego działania, powinni byli spostrzedz się, jak wielką popełnili pomyłkę, biorąc za przewodnika swego stronnictwa człowieka, który mógł być wielkim poetą, ale poetą tylko. Doszedłszy do tego przekonania, potrafili oni — rzecz prosta — mścić się za błąd własny, odpłacając szyderstwa Heinego przesadnemi obelgami i wzgardą.