Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/98

Ta strona została przepisana.

ry jeszcze czuje i cierpi. Przykuty przez osiem długich lat do krzesła i straszném dotknięty kalectwem, niezdolny wyjrzéć na świat boży, Heine nie przestaje jednak mówić i pisać, a uczucia jego i myśli wyrażają się zawsze pod postacią śmiéch budzącego dowcipu. Rzecz prosta, iż śmiéch i żart, w takich zrodzony warunkach, musiał nosić na sobie piętno goryczy, ostatnie téż poezye jego (Romanzero i Letzte Gedichte) silnie nią są nacechowane. Czy wszakże fakt ten nie dowodzi właśnie, iż ów śmiech, ustawicznie do ust jego przyrośnięty, nie był obmyślanym efektem, lecz wynikiem wrodzonego i nieuniknionego w takich warunkach zapatrywania się na rzeczy?
Własna nawet choroba służyła mu często za przedmiot do uciesznych facecyj i żartów. Doktorowi, który go raz zapytał, czy umie świstać, odpowiada:
— Nie mógłbym nawet wygwizdać komedyi Scribego.
Gdy w innym czasie masa osób przychodziła go odwiedzać, rzekł w ciągu rozmowy do jednej z nich:
— Szkoda, że na wystawach nie dają odznaczenia za nędzę i nieszczęście, potrzebowałbym bowiem tylko przedstawić swoje cierpienia, a musieliby mi przyznać medal pierwszéj klasy.
Co do Atta Troll’a, niesłuszném mi się również wydaje, iż z usprawiedliwienia i wyjaśnień poety wyciągnięto wniosek, jakoby on sam satyrę tę za zbyt bolesną i raniącą uważał. Trzeba tu nadmienić, że nie było to właściwie tłómaczenie się, lecz odpowiedź na rzucone mu oskarżenia.
Ośmieszywszy go wobec publiczności, nieprzyjaciołom łatwo już było i dogodnie zwrócić przeciw Heinemu własną jego strzałę, wołając:
— Patrzcie, on szydzi ze świętych pojęć ojczyzny, wolności i cnoty, z ideałów, za które my walczymy!
Oskarżenie to, dzięki samej już doniosłości swéj, stawało się zabawnie niemożliwém.
Atta Troll zaczyna już dziś trapić w Niemczech cechę prawdy rzeczywistéj. Szkoła patryotyczna, tak zwanych Deutschthümler’ów, która wzięła niegdyś za godło frisch, frei, fromm und fröhlich, zaczęła już około 1840 r. upadać zwolna, odkąd Gervinus i inni, wyrzekając się śmieszności mowy i formy, spróbowali tchnąć nowe życie w dążenia narodowe. Nie wyrzekli się oni jednak w gruncie téj saméj pychy bezmiernéj; tego samego uwielbiania własnéj cnoty i pogardy ku ludom pochodzenia łacińskiego. Szkoła, ta została wreszcie w roku 1866 ostatecznie rozwiązaną. Gdy jednak zczasem ukaże się w Niemczech najlżejszy choćby cień filisterskiego patryotyzmu, Atta Troll, ów niedźwiedź-filozof, odżyje i stanie