Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/129

Ta strona została przepisana.

chleb z masłem, inne zaś flaszki z mlekiem. Cieśli Nielsenowi oddano w zarząd baryłkę cienkiego piwa i on to właściwie był mistrzem ceremonji całego traktamentu, bo tkacz Hansen siadł w dostojnem osamotnieniu zgoła na uboczu i zabawiał się rozmową z kilkoma staremi kobietami.
Ogólna uwaga skierowała się teraz na kilku parobczaków, którzy stojąc nad wodą z rozradowaniem wielkiem patrzyli w ogromną chmurę. Twierdzili, że podobna jest całkiem do grubej, zapitej baby. Głowę „baby“ zabarwiło na czerwono słońce, a pośrodku czoła miała jasno-błękitne oko. Górna część ciała była szara i bujna, zaś spódnica fioletowa wisiała niby worek na wschodnim nieboskłonie, w odwłoku swym piastując wsi przeciwległego brzegu fiordu, to jest Virslew, Grimminge, Brunkaby i kilka innych jeszcze. Nagle wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem. Oto głowa baby-chmury odczepiła się od tułowiu i na własną rękę pożeglowała wesoło przez niebo. Wysunęło się z niej coś, niby wielki nos, a błękitne oko rozszerzało się coraz to bardziej. Natomiast reszta ciała zapadła pod horyzont, jakby ogarnięta bezbrzeżną rozpaczą.
Ubawiło to tak młodzież, że zaczęto dopatrywać się różnych obrazów w innych chmurach zachodu. Parobcy, ustawieni wzdłuż brzegu, szli o zakład, który prędzej i więcej dostrzeże.
Jednym wydawało się, że w konturach chmur widzą zamki i kościoły o rubinowych kopułach i złotych krużgankach, inni dostrzegali „całkiem wyraźnie“ postaci zwierząt jezdnych, lub twarze znanych ludzi. Pewien fantasta zobaczył nawet karetę z końmi, pannę młodą wewnątrz pojazdu i dwu lokajów z tyłu. Tymczasem jednak od-