Strona:Henryk Pontoppidan - Ziemia obiecana.djvu/246

Ta strona została przepisana.

wano ciągle w uznaniu zasług, obrał z własnego popędu skromną rolę funkcjonarjusza idei postępu. Był czynny jako pośrednik, pomagał różnym kierownikom komitetów lokalnych w prowadzeniu agend, rachunków i korespondencji, a także pełnił dalej, i to ze zdwojoną nawet gorliwością, swe dawne funkcje szpiega i wywiadowcy w gminie. Zjawiał się i teraz wszędzie, gdzie go się zgoła nie spodziewano, kwaśno, jak zawsze uśmiechnięty, siadał na krześle, pochylał się, zasłaniał czerwonemi rękami usta i słuchał rozmowy, usiłując podejrzeć tytuł dziennika, trzymanego przez kogoś, lub firmę kupca na papierowym woreczku, który gospodyni domu wkładała do szafarni.
Zwołał dziś zebranie na trzecią i przybył, jak zawsze, punktualnie. Atoli, mimo że napięta w danym momencie bardzo silnie sytuacja polityczna czyniła obrady nader ważnemi, wybiła na zegarze czwarta, zanim wszyscy mężowie zaufania znaleźli się w komplecie.
Gospodarz zajął jako przewodniczący pierwsze miejsce u owalnego stołu, przy którym obradowano. Koścista jego postać, konopiaste włosy i wygolony podbródek wyglądały imponująco, jak również jasno-zielona, pluszowa kamizelka i świeżo wyprasowana koszula o śnieżnej białości rękawach. W krwisto czerwonej twarzy tkwił, co prawda jak dawniej fioletowo-siny, krogulczy nos, będący świadectwem mniej zaszczytnej przeszłości, wzamian za to jednak zachowanie jego swobodne, a dostojne, dowodziło obeznania się z życiem publicznem, jakie zdobyć można jeno długą wprawą. Po prawicy wójta zasiadł Emanuel, ubrany teraz w długi surdut z jasnopopielatego sukna, dalej zaś niski, zażywny chłop