Strona:Henryk Sienkiewicz-Na polu chwały 1906.pdf/142

Ta strona została uwierzytelniona.

zać, że się domyślamy, skąd wysunęło się żądło. Przeto posłuchajcie, a jeśliby który z waszmościów grzeczną jaką uwagę uczynił, to i owszem.
I począł czytać:
„Wielmożny mości dobrodzieju, a mnie wielce miły Panie i Bracie...
Tu uderzył wierzchem dłoni w kartę i rzekł:
— Uważcie waszmościowie, że mu nie piszę: „a mnie wielce miłościwy“ jeno: „mnie wielce miły...“
— Będzie miał dość! — rzekł pan Serafin — czytaj dobrodziej dalej.
— Tedy słuchajcie:

„Wiadoma to jest rzecz wszystkim obywatelom w Rzeczpospolitej naszej zamieszkałym, że ci tylko w każdem zdarzeniu przystojną politykę conservare et applicare umieją, którzy, albo od młodości z politycznemi przestawali ludźmi, albo, którzy z wielkiej krwi pochodząc, z przyrodzenia już ją na świat z sobą przynieśli. Co, że ani jedno, ani drugie nie przypadło W. Mości Panu Dobrodziejowi w udziale, przeto W. Pan Jacek Taczewski, który ex contrario Wać. M. Pana i krew, i duszę odziedziczył po sławnych przodkach wspaniałą, odpuszcza mu jego prostackie słowa, a również prostackie dary odsyła. Że zaś, jako campones, którzy gospody w miastach, albo zajazdy po drogach trzymają, za gościnność, której W. Pan Jacek Taczewski w domu W. Mości doznawał, jakoby rachunek podajesz, z takowej racyi gotów jest W. Taczewski wszelkie expensa zwrócić, z odpowiednim przyrodzonej swej hojności suplementem:..“

— O, jak mi Bóg miły — przerwał starszy Cypryanowicz — chyba Pągowskiego krew zaleje!