— Ha! trzeba było pychę upokorzyć, a że się przytem pali mosty, sam Jacek tego chciał.
— Tak! tak! — zawołał gorączkowo Taczewski.
— A teraz słuchajcie, co mu już od siebie dopisuję:
— Wszystko jest accurate wypisane — rzekł pan Serafin — nic dodać, nic ująć.
— Ha! — rzekł ksiądz. — I myślisz waćpan, że ma na co zasłużył?
— Oj! aż mi się gorąco przy niektórych terminach czyniło.
— I mnie — dodał Łukasz Bukojemski. — Prawdziwie, że jak człowiek takie rzeczy słyszy, to mu się pić, jak w czasie upału, zachciewa.
— Bądź-że, Jacku, rad ichmościom, a ja pismo zapieczętuję i odeślę.
To rzekłszy, zdjął sygnet z palca i poszedł do alkierza. Jednakże, przy pieczętowaniu listu, widocznie jakieś inne myśli przyszły mu do głowy, bo gdy wrócił, rzekł: