Strona:Henryk Sienkiewicz-Nowele tom IV.djvu/197

Ta strona została uwierzytelniona.

znałem tam także sławnego na całe Stany Micka, który nie należał do obozu, ale samotrzeć, wraz z dwoma głośnymi wnicznikami: Lincolnem i Kidem Carstonem, włóczył się po pustyniach. Dziwni ci ludzie we trzech prowadzili prawdziwe wojny z całemi pokoleniami indyjskiemi, i zręczność ich, oraz nadludzka odwaga, zawsze zapewniały im zwycięstwo. Imię Micka, o którem napisano dziś niejedną książkę, było tak strasznem Indjanom, że słowo jego więcej znaczyło dla nich, niż traktaty z rządem Stanów. Rząd też często używał go do pośrednictwa, a wkońcu zamianował gubernatorem Oregonu. Gdym go poznał, miał już lat blisko pięćdziesiąt, ale włosy jego czarne były, jak pióro kruka, a w spojrzeniu mieszała się dobroć serca z siłą i niepohamowaną śmiałością. Uchodził przytem za najsilniejszego mężczyznę w całych Stanach, i gdym się z nim probował, pierwszym byłem, ku wielkiemu zdumieniu wszystkich, którego nie mógł powalić o ziemię. Człowiek ten z wielkiem sercem polubił niezmiernie Liljan i błogosławił ją, ilekroć nas odwiedzał, na odjezdnem zaś podarował jej parę ślicznych maleńkich mokasinów, wyrobionych przez niego samego ze skóry daniela. Podarunek ten przydał się bardzo, bo biedactwo moje nie miało już żadnej pary całych trzewików.
Wyruszyliśmy wreszcie w dalszą drogę, pod dobrą wróżbą, opatrzeni w dokładne wskazówki, jakich kanjonów trzymać się w pochodzie, i w zapasy solonej zwierzyny. Niedosyć na tem. Zacny Thorston pozabierał co gorsze nasze muły, a dał nam natomiast swoje silne i oddawna wypoczęte. Przytem