Strona:Henryk Sienkiewicz-W pustyni i w puszczy.djvu/199

Ta strona została uwierzytelniona.



XX.

Stary szeik Hatim dotrzymał wiernie obietnicy, danej Grekowi, i opiekował się dziećmi starannie. Droga w górę Białego Nilu była ciężka. Jechali przez Ketainę, Ed-Ducim i Kanę, poczem minęli Abbę, lesistą wyspę nilową, na której przed wojną mieszkał w wypróchniałem drzewie Mahdi, jako derwisz-pustelnik. Karawana często musiała okrążać obszerne, porośnięte papirusem rozlewiska, czyli tak zwane suddy, od których powiew przynosił zatrutą woń rozkładających się liści, naniesionych prądem wody. Angielscy inżynierowie poprzecinali byli w swoim czasie te zapory[1] i statki parowe mogły wówczas chodzić z Chartumu do Faszody i dalej. Obecnie jednak rzeka zatkała się znowu i, nie mogąc płynąć swobodnie, rozlewała na obie strony. Okolica po prawym lewym brzegu pokryta była wysoką dżunglą, wśród której wznosiły się kopce termitów i pojedyńcze olbrzymie drzewa; gdzieniegdzie lasy dochodziły aż do rzeki.

  1. Po upadku państwa derwiszów komunikacya znów została otwarta.