Strona:Henryk Sienkiewicz - Legjony.djvu/32

Ta strona została uwierzytelniona.

Marek uznał, że czas rozpocząć rozmowę.
— Ja — rzekł — chcę także służyć Francji i mam honor oświadczyć, wobec Kajetana, stryjowi, ze wyjeżdżam do legjonów, które generał Dąbrowski utworzył we Włoszech...
Plait-il?
— Jest nadzieja, że te legjony wrócą kiedyś do Polski, więc postanowiłem w nich służyć...
Szambelan August zamilkł i począł patrzeć na Marka, jakby nie rozumiejąc o co chodzi, a zarazem poruszać ustami. Po chwili oparł dłonie na poręczach fotelu, przypodniósł się z pewną trudnością, ale zaraz siadł znowu.
— Sancta Pupa, sancta Barbara!
— Dawno już chciałem to stryjowi oznajmić i prosić go o pozwolenie i pomoc — ozwał się Marek.
Lecz szambelan odzyskał już zimną krew.
— Chciałeś? — zapytał. — I ja także czegośbym chciał, a mianowicie, chciałbym, aby dzisiejszego, szczęśliwego dla mnie dnia nie zachmurzyły rodzinne nieporozumienia, i aby śliwki, które wieczorem jadam, nie zaszkodziły mi na żołądek. Z tych przyczyn nie będę dziś z tobą o niczem mówił, powiem ci zaś tylko tyle, że jeśli spodziewasz się mego pozwolenia, pomocy i błogosławieństwa, to się mylisz.
— Czy stryj zna odezwę generała Dąbrowskiego do wszystkich Polaków, ogłoszoną w Medjolanie z dnia I-go Pluviose, V-go roku?
— Nie znam i nie życzę sobie jej znać, jak również waszego sankjulockiego kalendarza.