Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/287

Ta strona została uwierzytelniona.

że ten fellach, który może sobie być kupcem z Kairu, pozuje w taki farysowski sposób na ruinach. Poza jego i zadumanie są teatralne, co stanowi tem większy rozdźwięk z filisterską tuszą, z wybornem widocznie odżywianiem i ze starannie uczesaną brodą. Słowem: ów Arab jest zanadto zadumany na filistra, a za mało poetyczny na farysa, co sprawia, że nie może znaleźć równowagi między tem, co jest artystycznym pomysłem, a co prostem studium. Chcielibyśmy także więcej charakterystyki wschodniej w twarzy, więcej Wschodu w oświetleniu, inaczej bowiem, gdyby nie zawój, biała draperia, ruiny i brak pewnych części ubrania, nie noszonych, jak się zdaje, przez Arabów, sama twarz nie powiedziałaby nam, że jest z kraju Mekki lub piramid. Ajdukiewicz jest równie w swoich Arabach realnym, ale bardziej charakterystycznym. Mniejsza, skąd bierze modele — znać jednak w nich przynajmniej rasę semicką. Arab Pileckiego, jakkolwiek malowany za ciężko, zwłaszcza w draperiach, które opadają w takich fałdach, jakby z wojłoku, nie z płótna były robione, — odznacza się jednak poprawnością rysunku i pewnością w modelowaniu. Artyście nie można by, o ile się zdaje, powiedzieć: „panie bracie, na rzemiośle się nie znacie“, — można by go raczej podejrzewać, że szuka dotychczas kierunku, szuka swojej właściwości, a tymczasem maluje, co popadnie.

391.

Drugi odczyt prof. Stanisławskiego o Boskiej komedii Danta. W dru-