Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/31

Ta strona została uwierzytelniona.

przed łazienkami p. Fajansa. Te łazienki doskonale urządzone i jest więcej niż sto(?) osobnych numerów. W tym domu jest i fotograf. Pan Fajans prosił nas, abyśmy pozwolili zdjąć portret z naszej osoby. Już w Petersburgu zdejmowali nasz portret, ale warszawska fotografia lepiej się udała, albowiem tutejsze fotografie słyną w całej Europie. Wieczór spędziliśmy w konnym cyrku pana Salomona (Salamońskiego), Niemca. Ma on ładne konie i jeszcze ładniejsze kobiety, szczególniej jego żona ubrana w zimowy kostium bardzo ładna i zadziwia swoją zręcznością. Bardzo nam się podobały tak zwane „klowny“. Konie wyuczone są jakby ludzie, a może nawet lepiej niż ludzie. Przedstawienie z psami także nie mniej jest ciekawe. Po cyrku znaleźliśmy już pałac i park w Łazienkach uiluminowany, a na półwyspie wśród jeziora był urządzony rozkoszny teatr między greckiemi kolumnami. Tam śpiewano i tańczono i widowisko czarująco odbijało się w wodzie. Widzieliśmy tam jenerała Bezaka, który był naszym mechmendarem (urzędnik przeznaczony do honorowej służby) podczas naszej pierwszej podróży.
Piątek 28. Wyjeżdżamy do Berlina. Opuszczamy Warszawę z żalem, bo ona nam się bardzo podobała. O godzinie 6 wyjeżdżamy na foksal, ludność jeszcze śpi, a ulice są puste. Na foksalu czekał nas jenerał-gubernator z kilku oficerami. Podziękowaliśmy wszystkim i siedliśmy do wagonu. Okolica jest równa, lecz dobrze uprawiona i pokryta bujną roślinnością. W kilka godzin zatrzymaliśmy się w Aleksandrowie i wyjechaliśmy z Lechistanu“.