Strona:Henryk Sienkiewicz - Publicystyka tom V.djvu/381

Ta strona została uwierzytelniona.

pan Karol, pan Kalasanty, typ wiejskiego blagiera, pan Dionizy, ditto, wreszcie pan sędzia Kozłowski. Goście postanawiają za jedną drogą zjechać się kiedy wszyscy razem i pogadać o stanie szlachty, który jest wogóle wielce niezadawalającym. Autor korzysta zarazem ze sposobności, by stworzyć galerię typów wiejskich, i udaje mu się to dość szczęśliwie, postacie jego bowiem, jakkolwiek tylko szkicowane ze strony zewnętrznej, są jednak prawdziwymi wieśniakami. Na onej sławnej naradzie goście, którzy przyrzekli sobie mówić prawdę o stanie swych majątków, okłamują się wzajem bez miłosierdzia, zamydlając oczy jeden drugiemu najbezczelniej. Tylko gospodarz i pewien pan Kozłowski, sędzia pokoju, w rzeczywistości najzamożniejszy ze wszystkich, mówią prawdę. Gospodarz oświadcza, że jest w kłopotach, sędzia zaś, że pożyczył od czarnego banku 30,000 złotych. Gdy wszyscy rozciekawieni pytają, co by to był za czarny bank, dowiadują się wreszcie, że jest to fundusz, który sędzia uskładał na czarną godzinę. Skoro potrzeba go przyciśnie, pożycza on sobie z tego funduszu, ale potem oddaje z procentem. Chętnie by on także pożyczył z czarnego banku potrzebującym sąsiadom, ale ponieważ wszyscy oświadczyli, że stoją świetnie, może więc służyć tylko jednemu gospodarzowi, oprócz tego zaś, ponieważ wezwany jest na naradę, radzi, by synowie szlachty kończyli przynajmniej całkowite gimnazja.
Na tem koniec. Widzimy, że w opowiadaniu nie ma żadnej osnowy powieściowej, a nawet to, co następuje, nie stoi w związku z wypadkami poprzed-