Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/103

Ta strona została uwierzytelniona.
—   95   —

jeżdżał, więc tem samem nie mógł być ojcem dziewczyny.
— To istotnie sprawę rozstrzyga. Nie rozumiem tylko, dlaczego zapisał jej dziesięć tysięcy rubli?
— A, to cała historya! — odpowiedział Krzycki. — Trzeba panu wiedzieć, że nieboszczyk, choć, jak się teraz okazuje, kochał chłopów, trzymał jednak swoich ludzi okrutnie ostro. Gospodarzył też starym systemem, to się znaczy, wymyślał od rana do wieczora. Powiadali, że jak zaczął kląć w ganku, to go było do wpół wsi słychać. Pewnego tedy razu przyszedł do kuźni, znalazł coś nie w porządku i zaczął besztać kowala od ostatnich słów. Kowal kłaniał się i słuchał w pokorze, ale zdarzyło się, że mała Hanka była wtedy przed kuźnią i widząc, co się dzieje, wzięła patyk i nuż okładać Żarnowskiego po nogach: »Bedzies ty na tatusia krzycoł!» Nieboszczyk podobno w pierwszej chwili osłupiał, ale potem jak się zaczął śmiać, tak mu gniew i na kowala od razu przeszedł...
— Podoba mi się ta Hanka — rzekł Groński.
— To też i wujowi tak się to podobało, że tego samego dnia posłał rubla kowalce i kazał jej przyjść z dziewczyną do dworu. Od tej pory