Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/250

Ta strona została uwierzytelniona.
—   242   —

Dobra nowina dla Władka! Czy mogę mu ją powiedzieć? Przed chwilą prosił mnie właśnie, żebym się czegoś od pani dowiedział — bo już biedak ledwo żyje. Jest to najbardziej zakochany mydłek, jakiego można spotkać w granicach dawnej Rzeczypospolitej.
— Więc to już tak daleko zaszło?
— Ale jak! widocznie w powietrzu jastrzębskiem jest coś podniecającego. Tu się wszyscy kochają — otwarcie, albo skrycie.
Słysząc to, pani Otocka zapłoniła się niespodzianie, jak piętnastoletnia dziewczyna, a choć przytrafiało jej się to często i z lada powodu, jednakże Groński, nie mogąc odgadnąć, co jej przyszło w tej chwili na myśl, spojrzał na nią z pewnem zdziwieniem.
— Jakże — rzekł — Władek, Laskowicz, Dołhański. Ale Dołhański ma najwięcej energii, bo po ostatniej klęsce wyruszył zaraz na nową wyprawę, a Władek się boi.
— Czego? — zapytała, podnosząc oczy, pani Otocka.
— Naprzód klęski, z której myśli, że jużby się nie podniósł, a powtóre rozprawy, która go czeka z matką.