Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 01.djvu/251

Ta strona została uwierzytelniona.
—   243   —

— Kuzynka Władzia czeka może jeszcze i co innego, ale Aninki niema potrzeby się bać.
— Umrze z radości, jak mu to powiem — a swoją drogą, ja, jako znany pani wścibski, mogę umrzeć z ciekawości.
— Cóż, kiedy nie mam prawa o tem mówić.
— Nawet gdy wyjedziemy z Jastrzębia?
— Nawet wówczas. Wszystko zresztą samo się wkrótce wyjaśni.
— W takim razie postaram się dożyć tej chwili, a tymczasem wracam do Władka, by powiedzieć mu dobrą nowinę i oznajmić o naszym wyjeździe. O liście Laskowicza wcale mu nie wspomnę, albowiem on jutro rano wybiera się do miasta i, gdyby się spotkali, mogłoby dojść do brzydkiej awantury.