Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/134

Ta strona została uwierzytelniona.




X.

Krzycki wyszedł od panny Anney z takiem wrażeniem, jakby tuż przed nim uderzył piorun i nagle go ogłuszył. Nie mógł zebrać ani połapać myśli, nie był nawet w stanie uświadomić sobie położenia, ni zastanowić się nad niem. Jedynem uczuciem, a raczej poczuciem, jakie mu w pierwszej chwili pozostało, było poczucie bezgranicznego zdumienia. Przez drogę powtarzał co chwila: »Hanka Skibianka, Hanka Skibianka!« — i na nic innego nie potrafił się zdobyć. Grońskiego, który był wyszedł zaraz po południu i zapowiedział służącemu, ze wróci dopiero późnym wieczorem, nie zastał w domu, więc wszedłszy do swego pokoju, zamknął się w nim, niewiadomo dlaczego, na klucz, następnie rzucił się na fotel i przesiedział zupełnie bezmyślnie przeszło godzinę. Po upływie tego czasu, otworzył swój kufer i począł pakować nader