Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.
—   133   —

kie prawo. Oto jest list od niej. Poleciła mi wręczyć ci go dopiero jutro i to jest powód, dla którego nie wręczyłem ci go natychmiast, gdyś się ukazał. Obecnie myślę jednak, że nie należy z tem zwlekać. Swoją drogą nie otwieraj go ani zaraz, ani przy mnie. Schowaj go i przeczytaj w samotności, gdy będziesz mógł zastanowić się nad każdem słowem. Zrób tak koniecznie. To, co się stało, poruszyło i mnie do tego stopnia, że na razie nie mógłbym o tem mówić spokojnie... Dziś dać ci mogę tylko jedną radę: bądź mężczyzną i nie pozwól się nieść prądowi wrażeń, ale wiosłuj.
Na to Krzycki, który cokolwiek otrzeźwiał pod wpływem tych słów, rzekł:
— Dziękuję panu. Przeczytam list w samotności. Jest mi ona teraz tak niezbędna, że spodziewam się, iż pan nie weźmie mi tego za złe, jeśli dłużej nie będę nadużywał pańskiej gościnności. Szczerze i gorąco jestem panu za wszystko wdzięczny, ale potrzebuję się zamknąć. Na jak długo — nie wiem. Gdy się z sobą uporam, przyjdę do pana rozmówić się o wszystkiem, da Bóg, już spokojniej. Teraz istotnie widzę, że dano mi słusznie tydzień czasu. Ale prócz czasu, czuję i potrzebę osobnej własnej