Strona:Henryk Sienkiewicz - Wiry 02.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.
—   207   —

nie przechodził żadnej szkoły, nie robił żadnych studyów? — Nic to! — On jest z bożej łaski! On ma z natury taką trociczkę w mózgu, o której myśli, że byle ją zapalić, to wszystkie bąki i komary, wypijające naszą krew, zdurzeją tak, że przestaną nas ćwiczyć. I każdy jest przekonany, że on jeden widzi jasno, że on jeden ma wyłączny środek i że jego dyplomacya powiatowa, miejscowa, krajowa, czy jak tam wreszcie — to panaceum. Do głowy mu nie przyjdzie, że przy takiej powiatowej czy miejscowej polityce, pójdzie jak mówił Jan Kazimierz, ta ojczyzna in direptionem gentium!...
— Panie — rzekł do Grońskiego stary rejent, wskazując na doktora — przycisnąłeś w nim taki guzik, że on teraz przestanie gadać, dopiero wtedy, gdy nie będziemy już mogli ruszyć ani ręką, ani nogą.
— To nie guzik, to bolączka — odpowiedział Groński.
I widocznie, dla Szremskiego, była to bolączka, gdyż zacietrzewił się tak, iż nie słysząc co się koło niego mówi, rozpoczął następujący dyalog ze swym nieobecnym bratem:
— Aa!? — nie jesteś Polak, tylko Wołynianin z polską kulturą? — dobrze! Więc naprzód,