Strona:Henryk Sienkiewicz - Wspomnienia sierżanta Legji Cudzoziemskiej.djvu/209

Ta strona została przepisana.

chorób. Oficerowie zaś jadą do Europy z dwuletnim urlopem i z pół pensją dla poratowania zdrowia.
Na okręcie, pomimo że jesteśmy we wszystko należycie zaopatrzeni, panuje przygnębienie, brak humoru. Każdy tylko myśli, aby jaknajprędzej dostać się do lądu.
Pomału znika nam z oczu piękna Sumatra, mijamy malutkie wysepki, całe zielenią pokryte.
Cała podróż aż do Adenu odbywa się przy sprzyjającej pogodzie, za to morze Czerwone daje się nam we znaki. Prawie ciągle musimy siedzieć w kajutach, bałwany przelatują przez pomost.
Czwartego dnia po opuszczeniu Adenu na pełnem morzu zmarł jeden z żołnierzy. Był to młodzieniec dwudziestoparoletni, Holender. Stracił zdrowie w Aczynie, febry go zabiły.
Na lądzie nad faktem takim nikt się nie zastanawia i jest bolesny chyba dla najbliższych, tutaj zaś przeciwnie, wszyscy są zmartwieni, jakby kto umarł z rodziny.
Pogrzeb, to jest wrzucanie do morza, odbywa się bardzo uroczyście. Na okręcie nie mamy księdza, ani pastora, zastępuje ich kapitan okrętowy. Zwłoki, zaszyte w płótno żaglowe (u nóg wkładają dużą kulę żelazną), czterej