Strona:Henryka Łazowertówna - Imiona świata.djvu/33

Ta strona została uwierzytelniona.

NOC NAD JEZIOREM BOURGET

Zabłąkanym w obcem mieście podróżnym, jakby w jakiejś cudownej przygodzie
dzień się pisał listem miłosnym — teraz pieczęć go zamyka wieczoru:
zielonawa, stygnąca woń mokro szepce o pobliskiej wodzie,
małe uliczki wiodą prosto ku jezioru.

Ciepłe skrzydła ma cisza wieczorna... W skrzydłach ciszy jesteśmy sami:
kochankowie z staroświeckiej powieści — poetyczni, trochę smutni i młodzi...
Widzisz? — gwiazdy nad wodą rozmawiają z podwodnemi gwiazdami.
Słyszysz? — fala przy brzegu miękko pluszcze o dno starej łodzi.

Ten wieczór układa się w wiersze — w romantyczny, księżycowy poemat:
fala rytmu użycza słowom i z oczami rymują się oczy...
Ta chwila jest jak ważka błękitna — chwyć ją, uwięź rękami obiema!
Ta chwila jest jak ważka płochliwa — ponad nami niezłowiona trzepocze...

Pod palcami — czy to trzciny oślizgłe, czy to twoje zziębnięte dłonie?
Poprzez palce — czy to woda jeziora, czy to młodość nieuchwytnie przecieka?
Czemu leżysz tak płasko na fali, czarnym cieniem bezszelestnie toniesz?!
— Od mojego do twojego cienia droga trudna, droga daleka  —  —