Strona:Honoryna; Studjum kobiety; Pani Firmiani; Zlecenie.djvu/182

Ta strona została przepisana.

nawpół wbity w ciało. Umierający nie wydał najmniejszej skargi, kiedy, najostrożniej jak mogłem, wyciągałem kluczyk z rany jaką mu zadał. W chwili gdy kończył udzielać mi wskazówek, potrzebnych aby znaleźć u niego w domu, w Charité-sur-Loire, listy pisane doń przez kochankę, zaklinając mnie abym je jej oddał, utracił mowę w pół zdania: ale ostatni gest dał mi do zrozumienia, że nieszczęsny klucz będzie zakładem mojej misji wobec jego matki. Zmartwiony że nie może wyrzec ani słowa podzięki, nie wątpił bowiem o mojem oddaniu, popatrzył na mnie błagalnie, pożegnał mnie drgnieniem rzęs, pochylił głowę i umarł. Śmierć jego była jedynem nieszczęściem wynikłem z upadku dyliżansu. A i to jest trochę z jego winy, mówił konduktor.
W Charité dopełniłem ustnego testamentu biednego podróżnego. Matki, szczęściem dla mnie, nie było. Musiałem wszakże ścierpieć boleść starej służącej, pod którą nogi się ugięły kiedy jej opowiedziałem śmierć młodego pana. Padła wpółmartwa na krzesło, widząc ten klucz jeszcze splamiony krwią; że jednak byłem cały pochłonięty tragiczniejszem cierpieniem, cierpieniem kobiety której los wydziera ostatnią jej miłość, zostawiłem starą jej lamentom, i zabrałem szacowną korespondencję, starannie opieczętowaną przez mego jednodniowego przyjaciela.
Zamek, w którym mieszkała hrabina, był o osiem mil od Moulins; w dodatku trzeba było zrobić kilka mil w bok od gościńca. Niełatwo mi było wywiązać się z mego poselstwa! Przez zbieg okoliczności, którego niema celu wyjaśniać, miałem tylko tyle pieniędzy, ile było trzeba aby dotrzeć do Moulins. Jednakże, wiedziony zapałem młodości, postanowiłem odbyć drogę pieszo i to idąc dość prędko aby wyprzedzić złą wiadomość która biegnie tak szybko. Wypytałem się o najkrótszą drogę i udałem się ścieżkami przez Bourbonnais, niosąc, można powiedzieć, śmierć na swoich barkach. W miarę jak się zbliżałem do zamku Montpersan, byłem coraz bardziej przerażony mą osobliwą pielgrzymką. Wyobraźnia moja roiła tysiąc możliwości. Snułem wszystkie domniemane sytuacje