Strona:Hordubal.pdf/43

Ta strona została skorygowana.

I co się stało, ze nie mogę wstać, że głowę mam taką tępą? Ach to pewnie gorzałka, nalał mi drzewnego spirytusu ten rudy Żyd. Ale z karczmy wracałem przecie, jakbym tańczył! No więc w izbie. Tak chce Polana uczcić gazdę. Jak gość będzie spał — — —
Niezmierne zmęczenie spadło na Hordubala. No tak, chce zapewne, abym sobie odpoczął, abym się wywczasował po podróży. Ba, przecież nie mogę nawet wstać. Jakie to głupie, mieć nogi takie sflaczałe! A miesiąc schował się już za strzechą.
— Bije godzina je-de-na-sta, chwal Boga, duszo chrześcijańska — — —
To stróż nocny śpiewa. W Ameryce nie wywołują godzin nocni stróże. Dziwna jest ta Ameryka. Lepiej, żeby mnie nie widział. Byłby wstyd. Hordubal zląkł się i cicho jak złodziej skrada się do izby. Zdejmuje kapotę i słyszy cichy oddech... Chwałaż ci, Boże, Polana tylko żartowała i śpi tutaj. A ja, głupi, jak ten pieniek siedziałem tymczasem na dworze! Juraj stąpa cicho, skrada się ku łóżku i szuka omackiem: to są włoski, to ramionka cieniutkie i chude — Hafia. Dziecko mruczy i wtula się w poduszkę. Tak, to Hafia. Juraj delikatnie usiadł na krawędzi łóżka. Przykryję nóżki dziewczynce. E, Boże drogi, jak się tu położyć? Jeszcze bym dziecko zbudził. Chciała widać Polana, żeby się dziecko przyzwyczajało do ojca. Więc tak: tatuś z córeczką w izbie, a ona na strychu.
Coś rozbłysnęło w Juraju i nie daje mu spokoju. Powiedziała: — Idę spać na strych. — Mogła to przecie powiedzieć rozmyślnie. Ty, głupi, możesz przyjść za mną. Wiesz, gdzie jestem. Idę spać na strych. Na strychu nie ma Hafii. Hordubal stoi w ciemnościach jak słup i serce w nim drży. Polana jest harda, nie powie: masz mnie, bierz! Sam musisz za nią pójść, jak za dziewczyną, po ciemku będziesz macać drogę rękoma, a ona się po cichu zaśmieje, ach, Juro, ty głupi, osiem lat myślę o tobie!
Cichutko, cichutko, wchodzi Juraj na strych. O, jak tu