Strona:Hrabina Segur - Dobry mały djabełek.djvu/82

Ta strona została uwierzytelniona.

go papieru, za grosz czerwonego i jeszcze za grosz — kleju. Zachował wszelkie środki ostrożności i dotarł wreszcie do kuchni przez furtkę ogrodową, oglądając się dokoła — czy nie widać gdzie cienia od głowy pani Makmisz i posłuchując, czy nie posłyszy gdziekolwiek jej oddechu. W domu panowała cisza; Betty siedziała sama przy oknie i pracowała.
— Betty, czy ciotunia w domu? — zapytał cicho Karol.
Betty.
Owszem, Narobiła tu hałas i teraz się uspokoiła; strzeż się, aby nas nie posłyszała.
Karol odpowiedział Betty uśmiechem, pokazał jej czarny i czerwony papier, jak również klej; znakiem poprosił, aby niczego nie ruszała i znikł. Wkrótce ukazał się znowu w kucuni z papierowym djabełkiem w ręku; przerysował go węglem na odwrotnej stronie czarnego arkusza i poprosił Betty, aby złożyła ten arkusz we dwoje, gdyż chciał otrzymać odrazu dwa djabełki wykroić je według rysunku. Następnie narysował na czerwonym papierze duży język i złożył również ten arkusz nawpół. Gdy Betty skończyła wycinanie i rozcieńczyła klej ciepłą wodą, nasmarowała nim djabełki i nalepiła je na ciało Karola, śmiejącego się z uciechy i wyobrażającego sobie, jak się przestraszy jego ciotunia. Zdecydował się ostatecznie draźnić i gniewać staruchę doputy, aż nie przestanie go źle traktować.
Betty poradziła zaczekać, aż dobrze przeschną klejone części arcydzieła, a więc nie chodzić,