Strona:Iwan Turgieniew-Pierwsza miłość.djvu/27

Ta strona została uwierzytelniona.

mam obowiązek przestrzegać, aby się wszystko odbyło według regulaminu. Ms. Waldemar, proszę klęknąć na jedno kolano, taki u nas zwyczaj.
Zeneida stała przedemną z głową lekko pochyloną, jakby po to, aby lepiéj mię widziéć, i z powagą podała mi rękę. Pociemniało mi w oczach; chciałem przyklęknąć na jedno kolano, ale padłem na obadwa i tak niezgrabnie dotknąłem jéj ręki ustami, że udrapałem się w nos o paznogieć.
— Dobrze! — zawołał Łuszyn i dopomógł mi powstać.
Gra w fanty ciągnęła się daléj, Zeneida posadziła mię przy sobie i zwracała się do mnie co chwila spojrzeniem albo uśmiechem. Ile tam było wrzawy, współubiegania, zazdrości, tryumfów i upokorzeń! Co za kary obmyślała! Wpadło jéj np. na myśl, „być posągiem,“ i za piedestał wzięła sobie potwora Nirmackiego. Kazała mu plackiem położyć się na ziemi i twarz przycisnąć do piersi! Gwar i śmiech nie ustawały ani na minutę.
Wychowany samotnie w cichym, spokojnym, poważnym pańskim domu, gdzie ściśle przestrzegano zasad etykiety i pozorów przyzwoitości, upiłem się poprostu tym hałasem, tą swobodą i weselem, tym brakiem wszelkiéj ceremonii w obejściu z obcymi ludźmi. Uderzyło mi to do głowy, jak wino. Zacząłem także mówić i śmiać się głośniéj od innych, i wpadłem wkrótce w taki zapał, że nawet stara księżna, naradzająca się w drugim pokoju z jakimś dozorcą od Iwerskiéj bramy, przyszła zobaczyć, co się dzieje.
Ale byłem już wówczas tak szczęśliwy i rozbawiony, że kpiłem z całego świata, i żadne sądy i krzywe spojrzenia nie oddziaływały na mnie. Ba, nie widziałem ich nawet! Zeneida okazywała mi ciągle pierwszeństwo i trzymała blizko siebie. Raz posadzono nas obok i nakryto razem jedwabną chusteczką. Miałem jéj wyznać „swój sekret.“ Pamiętam, jak nasze głowy znalazły się we mgle półprzezroczystéj, dusznéj i pachnącéj, jak w tym mroku blizko świeciły jéj oczy, gorąco oddychały usta,