Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ładowa pieczara.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

co, to uczucie religijne rozwinione, podniecone we mnie jest wielką zdobyczą wyprany — reszta na niewiele się przydała. Musiałem wróciwszy na wieś, stając się nanowo wieśniakiem, zapomnieć dużo, by się więcéj jeszcze nauczyć.
— Ale jakżeście powrócili? — spytał Juljusz.
— O! daleko jeszcze do tego, muszę wam naprzód powiedzieć, jak wyszedłem, — odparł Hryć, — zawczasu uzbrójcie się w cierpliwość. W naszéj wiosce więcéj niż gdzieindziéj podań, bo mniéj się stykamy z tém, coby je zaćmić i zagłuszyć mogło, sięgają one niepamiętnych czasów, których nie zna historja; są nawet rodziny wybrane, gdzie z pokoleń w pokolenia przelewają się dzieje dawne i niejako kapłaństwo przeszłości. Pobywszy tu czas jakiś po piérwszéj mojéj wycieczce, jużem był prawie zasmakował i zgodził się z przeznaczeniem, gdy jednego razu zawołano mnie do dworu. Znalazłem pana Stareńskiego, chodzącego z papierem w ręku po wielkiéj sali, zobaczył mnie i zbliżył się z uśmiéchem.
— No, chłopcze, — rzekł, — teraz, kiedy