Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bezimienna T. 1.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

ła sztuką zachowywać i dopełniać — nie była to owa śliczna Włoszka, co czarowała jednem wejrzeniem. Utrzymywały ją dawna sława i dowcip wielki... Grono przyjaciół i wielbicieli otaczało jeszcze... z przerażeniem jednak uważała, iż gwałtownych jak dawniej nie obudzała już namiętności; szli do niej z nałogu ludzie na wieczory, przez próżnowanie i ciekawość. Towarzystwo się nieco zmieniło teraz; stosunki nowe zbliżyły ją szczególniej do napływających na Warszawę coraz obficiej obcych dyplomatów i wojskowych. Dla tych ludzi była ona nęcącą nowością... miała wielkie podobieństwo do dam dworu ich ojczyzny... toż samo ukształcenie, ten sam cynizm... a większą daleko łatwość w obejściu i więcej dowcipu. Ci uwielbiali Betinę. Nabyła nowej sławy i rozgłosu między młodzieżą i starszymi członkami wszechmocnej ambasady, tak, iż weszło w modę bywać u niej na wieczorach, na grze... i trochę się kochać...
Betina nie miała nigdy ani pojęcia o żadnych obowiązkach względem kraju, ani przywiązania do niego. Ludzie, z którymi całe spędziła życie, należeli właśnie do tej zgrai zaprzedanych, pijanych wiecznym szałem wesela głupiego, nie pojmujących, by coś ojczyźnie poświęcić można. Oni z jej wnętrzności przywykli byli ciągnąć dochody. Za pieniądze ambasady obcego mocarstwa sprawiali orgie, a patryotyzm zwali po prostu barbarzyństwem i głupotą.
Dom Betiny służył za grunt neutralny, na którym spotykali się ci, co kupić myśleli, i co sprzedać się chcieli. Schodzono się na narady, układano zdradę i sprzedajność, przynoszono wiadomości... wyprawiano ajentów, słowem, była to tajemna filia ambasady... Gospodyni znajdowała bardzo naturalnem służyć swym dobrym przyjaciołom, którzy się też jej za to sowicie wywdzięczali.




XXIV.

Pani Ksawerowa nie wiedziała ani części tych smutnych dziejów kobiety, którą od dawna siostrą nazywać przestała; pani Odrzygalska też nadto była dumną, za-