Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom I.djvu/66

Ta strona została skorygowana.

— Powiesz mi pan dobrodziej, że to przesądy dodał — bo wszystko teraz przesądy u was, ale ja wyjeżdżając z domu dobrą miałem otuchę: psy się tarzały, żadna stara baba z wiadrem nie przeszła nam drogi, wszystko się kleiło, nawet hetman pański, obrócił się do pana Aleksandra, mój ty królewiczu Borowski — pan Doroszeńko głos mitygował i pofolgował despotyzmowi swemu, jak się zowie, zostawując rozpoznanie wagi kniei strzelcom moim.
Gdy to mówił, z tylu za nami dał się słyszeć donośny pana Doroszeńki wykrzyknik....
— O la Boga, panie sędzio — dla czego? — bo hetman Doroszeńko wiedział dobrze, że strzelcy Romaszowieccy, a mianowicie nieoszacowany Kiryłło, ślicznie rozstawili obławę i nas.... jak z książki... Jednakie gdyby byli zajęli uroczysko Borowe Niwy i zachodzili dalej, to byśmy i szczenięta wszystkie pobrali jak w worku... a tak poszły!
— Ale poczekaj-no poruczniku, były strzały, zobaczymy, może się i im dostało.
— Jeden strzał to już ręczę, że pudło, huknął po lesie jak na wiwat; drugi może być pewniejszy... Jednak wątpię, może jaki nowicjusz na zajączka się połakomił.
W tem ścieżynką od boru zbliżył się w łapciach i torbie borsuczej na plecach, ze strzelbiną lichą, szpakowaty, malutki, z wąsami popodstrzyganemi, ślepy na jedno oko ów sławny Kiryłło, kłaniając swemu panu czapką do kolan.
— Wiesz mosanie, jak się zowie — zawołał Bundrys, — na polowaniu czapka na łbie, wszyscy myśliwi, nie ma panów — nakryj-że łeb.... i patrzaj co to jest... a ha! starucha!... a wy coście zrobili?
— Troje młodych...
— O! — Sędzia aż poskoczył z radości, nigdym jeszcze nie widział tak uszczęśliwionego człowieka. Pan Aleksander tylko się uśmiechnął.
— Niech-że cię! jak się zowie... bodaj-eś poszedł głową w żyto!! stary mój — dajcie mu kieliszek wó-