Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Boża czeladka Tom II.djvu/62

Ta strona została skorygowana.

rysów z portretem kobiety wiszącym w jego pokoju, ale gdy nagliła o wyjawienie tajemnicy, nietylko że zawsze surowo ją gromił, ale wpadał w smutek i rozdrażnienie, w jakich go nigdy nie widywała i odpychał z boleścią, zakazując raz na zawsze pytań podobnych. Natomiast we wszystkiem innem słodził jej życie jak mógł, dogadzając wszelkim zachceniom i fantazjom najdzikszym. Ale w tak prostem jak było ich życie, Dosia nie mogła ani zapragnąć wiele, ani zamarzyć, bo nie znała nic prócz otaczającej okolicy i małego ich parafialnego światka, który o większym dać jej pojęcia nie mógł wcale. Wychowaniem jej umyślnie prostem zajmował się sam pan Czeszak, a choć wiele podobno umiał i mógł nauczyć, ograniczył się do najpotrzebniejszych dla kobiety średniego stanu wiadomości. Od książek nawet jak mógł odsuwał ją i chronił, aby nie powiększać i tak widocznej do rojenia i marzeń skłonności. Umyślnie też wdrażał ją do pracy i prostego życia, które sam wiódł czy z upodobania czy z planu, ale Dosia po za szranki jego nieustannie myślą i sercem wybiegała. Życie jego z tą sierotą było więc nieustanną i ciężką walką przywiązania, chcącego jej we wszystkiem dogodzić, i pojęcia obowiązków, wstrzymujących co krok słabego opiekuna. Na przemiany to ją rozpieszczał zapominając o przyszłości, to znów troskając o nią hamował serce własne i wymadlał trochę zmiany, choć trochę ochoty do pracy.
Ale ludzie przychodzą czasem na świat, skutkiem niepojętych fizjologicznych wpływów macierzyńskich i ojcowskich, z jakiemś niby wspomnieniem żywota przeszłego, i od razu zakreślonym celem pragnień. Śnią się im jakieś losy, pędzi ich żądza, którą niewiedzieć zkąd wyssali, mają jakby jasnowidzenia swoich przeznaczeń. Napróżno pan Czeszak starał się wmówić Dosi, że jej stan bardzo był skromnym, jej nadzieje bardzo poziome, widnokręg szczupły; ona miała coś w sobie, co jej mówiło, że na większą wystąpić musi widownię. To co ją otaczało, wydawało się małem i nikczemnem, marzyła o blasku, o świetności, o uciechach, których