Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Bratanki T. 2.djvu/166

Ta strona została skorygowana.

domym i podejrzanym wielce sposobem, kupił tu grunt tanio, a postawił dom wspaniały, masiv murowany, dla upokorzenia Bussego, którego kamieniczkę z pruskiego muru, kletką nazywał, Pani Stolzowa ubierała się jak Drezdenka i z góry patrzała na inne damy z Schandau, dla tego, że miała stosunki u dworu. W Kirsze ławkę sobie wybudowali zamkniętą, słowem gonili widocznie za tém, aby dawniéj prym wodzącego tu Bussego zaćmić, upokorzyć i zepchnąć z jego stanowiska, na co on nie mógł dozwolić, był bowiem prawie kupcem, gdy, jak się okazało, Stolz z professyi tylko tokarzem. Wojna między Bussem a Stolzem, zatruwała życie obu, podzieliła na obozy spokojną mieścinę, trzymała przyjaciół i sprzymierzeńców w nieustannym niepokoju, ale o zgodzie ani pomyśléć nie było można, gdyż Stolz coraz się bardziéj panoszył.
Co żyło w tych dwóch domach, zajadało się, nawet psy podwórzowe dzieliły uczucia swych panów i spinając się na płoty, godzinami szczekały i wyły. Stolza więc nie bez przyczyny podejrzéwał Busse, iż mógł, zazdroszcząc mu zarobku i chcąc spłatać figla, ułatwić ucieczkę Maryi. Innych przecież nad moralne przekonanie, dowodów na to nie było.
Gdy wózek Bussego zjawił się przed jego domem, Stolz sam w białym kitlu i szlafmycy wyszedł do swéj bramy i bezwstydnie przybyłym się przyglądał szydersko nieco uśmiechając. Znikli potém wszyscy z podwórza i nikogo tu już nie było widać, gdy pan