Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Całe życie biedna.djvu/16

Ta strona została uwierzytelniona.
2

to była strona pańska, pokoje od zabawy; z drugiéj mniejsze i w części potłuczone szybki, pozasłaniane bielizną rozwieszoną, tłumaczyły, że tu były izby kobiet służących i czeladzi dworskiéj. Przed domem była grzęda kwiatów pożółkłych, otoczona śplecionym z gałęzi brzozowych koszem. Stara jedynaczka topola, wznosiła się jeszcze pod oknami, z jednéj strony już uschła i niedaleka losu swoich siostr, których tylko pnie suche w téj saméj linii pod oknami sterczały. Na ganku stary mops posiwiały na usługach domu, siedział poważnie i patrzał w lipową aleję. Koło stajen, przy wyciągniętéj staréj karecie, pracowało kilku ludzi. Przed officyną, prano bieliznę, a pod kuchnią rozmawiało kilku ludzi dworskich.
Cicho było i poważnie w około tego domu, którego staroświecka fizjognomja i stare otaczające go drzewa, dowodziły w mieszkańcach spokojnego gustu i przywiązania do téj siedziby. Wszystko, co się działo do koła, miało pozór rzeczy zwyczajnych, koniecznych, odbywających się nałogowie. Każdy z ludzi był na swojém miejscu, przy swojém zatrudnieniu, mops nawet używał świeżego powietrza z przekona-