Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Choroby wieku tom I.djvu/51

Ta strona została uwierzytelniona.

serca, nie skarbiąc sobie w niebiesiech Boga, ale ludzi na ziemi na wypadek!! I dzieło też oparte na takich podstawach, kruche, smutne, kalekie być musiało.


XIV.

W ten sposób przypatrzywszy się z bliska gospodarstwu i ulepszeniom brata, powróciła do domu pani Solska, nie czując się na siłach, by iść za radami jego. — Została przy starym trybie, o tyle tylko wprowadzając weń ulepszeń, o ile one pogodzić się dawały z miejscowością, ze świętym niekiedy nałogiem, kryjącym w sobie poszanowanie przeszłości, i z prawami rodziny a obyczajami prastaremi. Uczuła ona że lepiej mniej dobrego bytu a więcej ducha, przywiązanego do ziemi i jej pamiątek, miłości chrześcjańskiej i starosławiańskiej nieopatrznej czasem cnoty; powiedziała w duchu: Niech inne narody będą bogate i przemyślne, my bądźmy sobie poczciwi, starajmy się być wprzód synami Bożymi niżeli dziećmi wieku.
Z wiarą bowiem czynną a żywą nie ma nigdy ani nędzy, ani cierpienia, ani boleści niepocieszonej, gdy najrozumniejsze i najrozleglejsze starania nie zabezpieczą od zwykłych ludzkim rzeczom kolei, w razie nieszczęścia zostawując bezbronnych na łasce miłosierdzia legalnego, bez oręża i tarczy przeciw utrapieniom i klęsce.
Pojęła sercem macierzyńskiem, że to co czyni rozum przez wyrachowanie, teorja z formułek nigdy nie potrafi zastąpić pracy poświęconej duchem miłosierdzia, jedynej płodnej i wielkiej. Chłód zawiewa od tej roboty zimnej, bezdusznej a dumnej, która nie spogląda na człowieka pojedyńczo, ale wszystkich ludzi jak obojętne przerzuca jednostki, i nie ceni ich boleści, tylko liczy głowy i waży strawę. Wzdrygnęła się na reformy, które być musiały okupione tęsknotą i łzami, i wolała mniej pieniędzy dla dzieci, a więcej w nich uczucia i serca i swobody ducha. Ani więc w uporządkowaniu majątku,