Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/240

Ta strona została uwierzytelniona.

232
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

łatwe, w praktyce stawało się niezmiernie trudném zadaniem.
Przywołany Szuba, wszedł i popatrzał najprzód uważnie na p. Krzysztofa; poznał po twarzy, iż rzeczy idą oporem.
— No! z tymi panami nie ma co robić, rzekł stolnikowicz: idę jutro do króla... Mów acan, jak tam do niego trafić?
— A no! na zamek wprost, odparł Szuba powoli i jakby niechętnie, — a tam to już szambelany wedle porządku jegomości poprowadzą. Król dwa razy na tydzień prośby przyjmuje, a jest bardzo grzeczny i dobry człowiek: z tém nie będzie wielkiéj turbacyi, ale czy będzie skutek?
— No! to już moja rzecz, rzekł p. Krzysztof; ale dwa razy na tydzień, nie wiadomo kiedy... Dziś jest poniedziałek, idźże mi się acan dowiedz dokładniéj o dzień i godzinę.
Szuba posłuszny odszedł, i nie było go godzin parę.
— A! rzekłszy wróciwszy, skrobiąc się po głowie: to jest prawdziwe nieszczęście. Król JMość na polowaniu w Niepołomicach.
— A kiedyż powróci?
— Nikt dobrze nie wie, rzekł Szuba; mówią, że w piątek... bo tam jest jeszcze gdzieś w sąsiedztwie proszony na zabawę, a bawić się lubi... i...
— I cóż? — zawołał stolnikowicz, widząc, że Dawid się wstrzymał.
— No... co tam gadać! — odparł Żyd, wskazując tylko miną, że tam mogły się znaleźć powstrzymujące króla uroki.
Szlachcic się obruszył. Dawid obawiając się wybuchu gniewu, skłonił się i chciał odejść...