Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/270

Ta strona została uwierzytelniona.

262
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.

Hrabina patrzała przez okno na zieloną dal, po któréj wijąca się droga miała jéj tumanem pyłu jego przybycie oznajmić; patrzała nieruchoma, i w téj chwili cały szereg grzechów żywota przechodził, jak orszak pogrzebowy, przed oczyma jéj duszy. Nie były to wielkie winy, bo ci ludzie, do których ją los zbliżał, nie mieli serca, gra z obu stron była równa, z obu stron starano się łudzić dobrze odegraną komedyą, kończącą się uśmiechem szyderstwa, — ale ciężyły wszakże.
Jedna szczególniéj chwila z życia hrabiny przypominała się jéj jakąś zgryzotą upartą, jeden człowiek stał przed jéj oczyma blady i przybity: bała się, ażeby sprawiedliwość boża nie zażądała od niéj zadośćuczynienia za męczarnie jemu zadane.
Charaktery kobiet XVIII wieku bardzo przypominają podobne im naszego stulecia, które spadek po swym poprzedniku przejęło w całości. Uczono je od dzieciństwa nie mieć serca, grać komedyę, łudzić, bawić się, korzystać i nie poddawać się uczuciu. Z jednéj strony miłość własna i pycha były sprężyną życia, z drugiéj chwilowe szały i namiętności zwierzęce... Serca nie było. Na dworze Stanisława Augusta mieniali się mężczyźni, mieniały kobiety ulubieńcami, odciągano od rywalek przez zazdrość chłodną, chwytano jaśniejsze postacie, aby się niemi pochlubić, wyrywano sobie błyszczące istoty jak cacka; nikt téj igraszki nie brał na seryo.
Gdy wypadkiem wśród téj komedyi, która nikomu wiele złego uczynić nie mogła, zjawił się człowiek szczery, prosty, łatwowierny, można sobie wystawić, jaki go tam los czekał. Był on jak w teatrze wieśniak ze wsi przybyły, który się rzuca na aktora zdrajcę, biorąc