Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/339

Ta strona została uwierzytelniona.

331
DOLA I NIEDOLA.

nię... Naści talara — odezwał się dobywając skórzanego woreczka p. Krzysztof — idź, zrób jak mówię, ale żeby mi nikt nie słyszał... A jeśli spytają, po com cię wołał? powiesz, żem ci miarkę żyta kazał zawieźć dla starego Onyski... bo też to trzeba zrobić.
Hordiej smutnie głowę spuścił, całując go w rękę.
— Słuchaj-no jeszcze — przywołał go stary — zobacz, czy się to tam nie rozeszło zbytnie? boby potrzeba poreperować.
Hordiej kiwnął głową.
Gdy gumienny wyszedł, p. Krzysztof zażądał brata Baltazara.
— Siadaj przy mnie bracie... rzekł spokojnie... W kuferku pod mojém łóżkiem jest światło jarzęce, i trzysta złotych na ubogich i msze święte w woreczku... Jest tam habit tercyarski i pasek świętego Franciszka.
— Ale na cóż to? zawołał Baltazar.
— Na co? jakiś ciekawy! rzekł Krzysztof. To ci się mówi, ażebyś wiedział... Poproś, żeby przyszła Anusia.
Biednéj Annie ducha nie stawało, ale się dźwigała biedaczka, zapłakana i wylękła, biegając po domu i przyklękując przed obrazami co chwila.
— Moja jejmość, pomóż mi się modlić — odezwał się p. Krzysztof — mów zemną litanię i co ci serce podyktuje... Lepiéj mi będzie za tobą docisnąć się do Pana Boga.
Chciał powstać, ale mu było ciężko, niemoc go chwyciła nagła, modlił się tak do rana, wpół klęcząc, na poły leżąc oparty o krzesło.
Były to modlitwy jak przy konającym.. Nieustannie przerywał je pytaniami, czy ksiądz nie nadjeżdża?