Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/377

Ta strona została uwierzytelniona.

369
DOLA I NIEDOLA.

ciwszy uściskiem przyjęła zarumieniona, — gdybyś, ty co masz nad nią taką przewagę, co możesz wszystko co chcesz!... spróbowała nas pojednać z sobą. Sondez la!
— A! ty nie wiesz ile razy ja sama już o tém myślałam... To trzeba koniecznie zrobić — zawołała de Rive z zapałem, — psujesz mi tylko ochotę do pracy tym prześlicznym prezentem.
— O! to od dawna w myśli przeznaczałam dla ciebie: spojrzawszy na palec, przypomnisz sobie prośbę moją... To położenie żenuje mnie; spotykając się w towarzystwach nie wiedzieć jaką rolę grać będziemy musiały. W rzeczy nie tyle mi idzie o Julię, ona jest naiwna, sentymentalna... ale o świat... Ty wiesz, jakie rozpuszczają plotki; potrzeba choć pozornéj zgody, aby im tamę położyć... To i mnie i hrabiemu szkodzi, et cela n’a pas le sens commun.
Pani de Bive doskonale weszła w przyczyny, powtórzyła to, co jéj powiedziała Krystyna, rozwlekając i rozprowadzając z prawdziwym talentem redakcyjnym, podała jeszcze parę trafnych myśli, a ostatecznie podjęła się bardzo gorąco całéj sprawy.
Tegoż dnia pani de Rive pojechała odwiedzić Julię: ale mimo zabiegów, nie potrafiła z niéj nic wydobyć o téj ciemnéj, tajemniczéj historyi Adama i pierworodnego grzechu. Hrabina była chłodna i zamknięta; pani de Rive tém bardziéj jeszcze podbudzona do działania trudnością, postanowiła szturmem zdobyć zaufanie.
Usiadła przy niéj, wzięła ją za rękę i odezwała się po cichu:
— Julio droga, miałam kiedyś twe serce i ufność spodziewałam się, żeś mi ich nie odebrała... Mówmy