zwykłe psów szczekanie, ujadanie, i pośród uroczystéj ciszy wieczoru turkot wózka.
Pan Krzysztof, który wiedział dobrze, iż na żaden wóz wieśniaczy psy nie ujadały nigdy, i że o téj porze nikt obcy nie mógł tu zabłądzić, chyba ktoś umyślnie jechał do dworu, — zatrzymał się, stanął i przyczekiwał.
— Pewnie któryś z królików moich — rzekł w duchu; przyłożył rękę do czoła i postrzegł wózek mały, a w nim poznał też zaraz Plewkę z Białéj, bo i konie jego znajome były w sąsiedztwie z maści, gdyż jeden był bułany, drugi siwy.
Serce mu uderzyło niepokojem, gdy po chwili i Zamszyca kapuzę rozeznał, a wózek przystanął i powoli pedagog zlazł z niego.
— W imię Ojca i Syna — rzekł w duchu — ani chybi: złego coś... Zamszycby darmo nie przyjechał.... Niechże się dzieje wola Twoja, o Panie! ale mnie nie karz zbyt srodze... Dziecko chore... przypadek jakiś...
Z miny zafrasowanéj starego, który wahając się przystępował do pana Krzysztofa, jeszcze mocniéj przekonał się stolnikowicz, że go jakaś próba czekała. Zebrał siły:
— No, mów — odezwał się nie witając — co się stało? Nie przybieraj się... czuję już coś złego... nie dawaj mi goryczy po odrobinie: rzuć mi ją całą jak Bóg zesłał.
Zamszyc stanął milczący i powoli zaczął z za kapoty dobywać list Adama. Pan Krzysztof nic nie rozumiejąc, pochwycił papier, wlepił weń oczy, i drżący począł czytać powoli. Przebiegł list raz, drugi i trzeci, i nie odgadł jeszcze co się stało.
— Ale cóż się stało z Adasiem!
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/68
Ta strona została uwierzytelniona.
60
WYBÓR PISM J. I. KRASZEWSKIEGO.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/4/4e/J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Dola_i_niedola_cz%C4%99%C5%9B%C4%87_I.djvu/page68-1024px-J%C3%B3zef_Ignacy_Kraszewski_-_Dola_i_niedola_cz%C4%99%C5%9B%C4%87_I.djvu.jpg)