Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część I.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

87
DOLA I NIEDOLA.

z tego piekła, czy nie zasmakuje on w niém? czy napiwszy się raz zbytku, nie zawróci mu się od niego głowa? czy na całe życie nie będzie nieszczęśliwy.... lub... lub...
I nie dokończył pan Krzysztof, bo mu się strumienie łez polały z oczu; usiadł łkając. Bracia przystąpili do niego z pociechą, na którą zdawał się być obojętny: oczy utopił w posadzkę i milczał.
— Podpiszcież, rzekł, — jadę.
— Słowa nie ma, że podpisać trzeba, odezwali się Baltazar i Kasper. Melchior milczał, głową tylko kiwnąwszy na znak, że się nie odłącza; ale ruszał ramionami, bo miał w tym względzie swe teorye, nieco różne od braterskich.
Melchior i żona jego, owa Heród baba, któréj Baltazar tak nienawidził, skąpiąc oboje przekonali się, że bardzo trudno przychodziło dobić się grosza i samemu o własnych siłach dorobić fortunki na szlacheckim zagonie; wzdychając więc powtarzali sobie często, że nie ma to jak pańskiéj klamki się trzymać, że wszystko na świecie daje protekcya i stosunki... a uchowaj Boże narazić się na prześladowanie możnych. Rodzina O.... hrabiów, bogatych i wysoce położonych, choć całkiem im nieznana i nieprzyjazna, często bywała przedmiotem ich rozmów, wzdychali do niéj i protekcyi, jakąby tam pozyskać mogli; pan Melchior marzył o podróży do Warszawy. Szczególniéj sama jejmość wmawiała mężowi, że gdyby umiał i chciał, powinienby tam co od bezdzietnych kasztelaństwa mógł pozyskać. Zgadnąć więc łatwo, jak wystąpienie przeciwko nim ciężkie było dla pana Melchiora.
— Jak to tam pan brat sobie uważasz — odezwał się pokaszlując pan Melchior, — ale gdyby to tak na