Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.

9
DOLA I NIEDOLA.

Ona jedna byłaby ją zdradziła, ale Adam jéj nie postrzegł.
— Powiedz mi — rzekła po chwili — ja o nic innego spytać cię nie umiem: jestżeś szczęśliwy?
Jak wystrzał pytanie to uderzyło w jego piersi.
— Kiedyż człowiek może się nazwać szczęśliwym? odparł zmięszany.
— Szczęśliwszym więc tylko, powiedz, czy jesteś dzisiaj niż byłeś wczoraj?
— Wczoraj byłem rozmarzony, a dziś jestem chłodny.
Julii usta otworzyły się jeszcze jedném pytaniem i zamknęły się nie wypowiedziawszy go. Spuściła głowę, walczyła z sobą widocznie; potém załamała ręce i zawołała:
— Adamie! nic nie pomogło, nawet zdrada, nawet chłód twój, ja cię jeszcze kocham... Tak, kocham, jak pierwszego dnia, mocniéj może, ale to miłość inna: ja nic nie pragnę, nawet cię widzieć, ani serca twojego, ani od ciebie słowa... Kochać muszę, to fatalność! Mówię ci to, abyś wiedział, żem ci przebaczyła wszystko, że kiedykolwiek w życiu możesz potrzebować pomocy, opieki, pociechy, jam zawsze twoją sługą i niewolnicą... O! każ mi służyć sobie.
I załamała ręce biedna.
— Chociażby umrzeć dla ciebie, odepchnięta i zapomniana... A teraz... idź! muszę się wypłakać!
Adam, jakkolwiek istota bez serca poczuł, że w nim gwałtowniejsze wzbierało uczucie; była to tylko chwila, bo w ludziach takich nigdy ono nie przechodzi granic błyskotliwego zjawiska. Skinęła ręką, aby się oddalił, i wyszedł z pokoju, nie pożegnawszy jéj nawet.
Gdyby go w téj chwili była zobaczyła żona, odkry-