Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dola i niedola część II.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

31
DOLA I NIEDOLA.

służyła ona czasowo do wychowania człowieka, była w jego małoletności opieką. Nie żałujemy tych miłych dla wielu serc czasów: miały one swą piękną stronę, swe dobre, ale nie pochłonęły w sobie całego ideału społecznego.
Dopóki rodziny rodzinom i gminy z władzą zwierzchnią panowały, póty zawsze kraj dowodził tą organizacyą niedojrzałości.
Ale — na owe czasy, piękny był widok téj rodziny zespolonéj nie krwią, ale miłością i pokorą. Nie wszędzie one panowały, trafiała się groza i ucisk, lecz gdzież obok świateł nie ma niezbędnego cienia?
Tu w Wólce gromada, dwór, sługi i państwo stanowili z dawna spójną i serdeczną całość, posuniętą, jak zawsze w takich razach, aż do zaparcia się własności pojedynczéj. Dworski i wiejski majątek był niemal jedném, pożyczano i zasilano się wzajemnie, i nigdy włościanin nie uląkł się głodu, dopóki u pana widział sterty w gumnie.
Jednym z kwiatów takiego społeczeństwa była właśnie pokorna istota, co nam teraz w drogę zabiega, — tak pokorna i miła, żeśmy ją dotąd ledwie postrzedz mogli, i gdyby nie nowa rola, jaką sobie obrała, mogliśmy jéj nie widzieć wcale.
W alkierzu na folwarku, w ciasnéj izdebce o nizkiém i małém okienku, któréj ściany składały się z nieotynkowanych belek sosnowych, przetykanych zeschłemi mchami zielono-żółtemi, siedział od dosyć dawna Jermaszka Dulebiak. Towarzyszami jego były dwa koty bure i niezliczona ilość różnego robactwa. Samo imię Jermaszki wskazuje nam już pokorne dziecię wioski... Jermaszka był sierotą; wzięto go z chaty do dworu na wychowanie, i najprzód hodował się na