Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Dwa Bogi, dwie drogi.djvu/278

Ta strona została skorygowana.

pod galeryami, mówiąc o rzeczach różnych. Profesor unikał wspomnień o Róży, tém bardziej że czuł jak Otton był nią jeszcze zajęty, choć nie wymówił ani razu jej nazwiska.
Kazano podać rachunki, obliczono kasę wspólną, która wynosiła tysiąc kilkaset franków. W hotelu i za różne małe sprawunki trzeba było zapłacić z tysiąc, a ze skromnemi kilkuset puścić się oszczędnie w drogę.
Ktoś miejscowy radził okolice Genui, lecz na drogę i pobyt do czasu gdy od Sotera mogły nadejść pieniądze, mieli zapas niewystarczający. Opłacony gospodarz, który się z łatwością domyślał położenia, ofiarował się służyć kredytem u siebie tak długo, jakby się tym panom mieszkać podobało.
Tegoż dnia wyprawiono list naglący do Sotera i rad nie rad Otton pozostać musiał. Profesor nie potrzebował śpieszyć, urlop trwał jeszcze, przytomność jego była tu potrzebną. Napisał do brata, otwarcie opowiadając mu o stanie rzeczy.
Gwałtowne wstrząśnięcie jakiemu uległ młody szaleniec, oddziałało na stan jego zdrowia. Gorączka wieczorna wróciła, kaszel się powiększył. Żywy jego temperament malował się zawsze w ruchach, we krwi która twarz jego oblewała, gdy sobie przypomniał zawód doznany — lecz w słowach był lub starał się być wielce umiarko-